środa, 30 grudnia 2020

Rozdział 17.

Chyba czas odświeżyć informacje na tym blogu. Przez te 5 miesięcy tyle się działo, że nie wiem, czy jestem to w stanie opowiedzieć w skrócie.

Zaczynając od początku, w sierpniu było na prawdę dobrze. Zyskiwałam na wadze a w mojej głowie zaczęło się układać. Przyjechała siostra z chłopakiem i babcią. Wszyscy zgodnie pochwalili mój wysiłek, przez co czułam się jeszcze lepiej. Jednak w pewnym momencie musiałam przerwać terapię z psychologiem na prawie miesiąc, co w znacznym stopniu odbiło się na mnie. Radziłam sobie sama, ale nie miał mnie kto pilnować, więc znów zaczynałam oszukiwać samą siebie. Nie widziałam tego. Ta choroba jest jak klapki na oczy- nie dostrzegasz dosłownie niczego.
Wróciłam na studia. Już w pierwszym tygodniu schudłam 1kg i gdyby nie powrót na terapię, pewnie bym się nie zatrzymała. Niestety "zyskałam" kilka nawyków, które do teraz jest mi ciężko wyeliminować. Przede wszystkim ćwiczenia. Śmieszne jest to, że gdy jadłam stosunkowo więcej, to ćwiczyłam mniej, a teraz gdy jem mniej to ćwiczę więcej. Nie rozumiem tego mechanizmu i nie wiem czemu nie potrafię przestać. Czasem jest okej i mi nie odbija ale są takie dni, gdzie ćwiczę 3 razy w ciągu dnia. Chciałabym to robić dla zdrowia i dla własnej satysfakcji, a nie ze względu na moje urojone obawy, że waga nigdy nie przestanie mi rosnąć...
Drugą rzeczą, która mnie mega męczy, są słodycze. Po tacie odziedziczyłam uwielbienie do nich i nie mogę się z tego wydostać. Potrafię zjeść na prawdę mało w ciągu dnia, żeby tylko wieczorem siąść i pochłonąć dwie paczki ciastek. Tylko wtedy czuję się szczęśliwa i spełniona. Nie wiem jak to przerwać. Boje się, że będę miała przez to znaczne problemy zdrowotne, ale jednak mimo wszystko, nic z tym nie robię.
Miałam taki czas, że udało mi się nie jeść tego słodkiego na potęgę, ale to zawsze wraca, a ja nie umiem się powstrzymać.
Kończąc, nie jest łatwo. Po prawie roku terapii i walki z chorobą, czuje, że jestem dopiero na początku drogi, a nie tak jak bym chciała- na środku. Nie chcę zmarnować sobie kolejnego roku życia, więc życzcie mi, abym dała radę i trzymajcie kciuki.
Życzę Wam szczęśliwego Nowego Roku i niech Moc będzie z Wami.
Do zobaczenia.

Chcesz napisać mi własną historię? Napisz: anarecover123@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz