wtorek, 25 lutego 2020

Rozdział 1.

Nigdy nie byłam gruba. Nie miałam nadwagi ani problemów z objadaniem. Jednak mimo wszystko, zawsze zazdrościłam tym zgrabniejszym koleżankom ich figur. Nie miałam tyłka, wcięcia w talii ani ładnej twarzy. Odkąd pamiętam walczyłam ze swoimi kompleksami. W gimnazjum kilka razy się odchudzałam, ale było to niegroźne, bo za bardzo kocham słodycze. 😂
No ale co tu dużo mówić- brak wiary w siebie spowodował, że pierwszego chłopaka miałam dopiero w 3 klasie technikum. Bo tak, jeśli zastanawiasz się "Co jest ze mną nie tak, że nie mogę znaleźć sobie drugiej połówki" to jestem pewna, że chociaż w 80% przypadkach, to wina tego, że głęboko w tobie siedzą kompleksy, lęki i brak zaufania wobec siebie.
Te wszystkie myśli rosły we mnie z dnia na dzień. Zawsze znalazł się ktoś, kto podcinał mi skrzydła i udowadniał, że nie jestem nic warta. W sumie dziwnie mi się to czyta, bo odkąd współpracuje z psychologiem, zawsze powtarzałam, że nigdy nie miałam problemu z samooceną, a nagle bum, wystarczyło tylko zacząć pisać.
Co mnie dziwi najbardziej? Że to nie rodzice, którzy bywali ze mną codziennie, tylko siostra, która przyjechała na Święta Wielkanocne zauważyła, że coś jest nie tak. Dołączyła do niej babcia, z którą też nie widziałam się bardzo długo. Dopiero wtedy rodzina zauważyła. Niestety tylko ona, bo ja uważałam, że jest wręcz wyśmienicie. W końcu zaczynałam się czuć komfortowo w swoim ciele i wszystko byłoby dobrze, gdybym się nie zagalopowała.
Przestałam brać jedzenie do szkoły- przez 8 godzin moim jedynym posiłkiem była woda i guma do żucia. A burczenie w brzuchu dawało mi satysfakcje. Ja piepsze, jak to teraz czytam to na prawdę zastanawiam się co ja sobie myślałam. Wracając- nic nie jadłam, w domu- obiad i do końca dnia jedynie herbaty. Zaczynałam być coraz słabsza. W maju, kiedy na zewnątrz było ponad 20 stopni, słońce świeciło a ptaszki śpiewały, ja leżałam pod dwoma kocami, w swetrze i nadal trzęsłam się z zimna. To było straszne, ale ja nadal nie widziałam problemu. Nie dawałam się zaprowadzić do psychologa i tak "żyłam" sobie w domu, daleko od znajomych i rodziny, aż do końca roku szkolnego.
Co było w wakacje? Myślę, że to temat na kolejny wpis.



Do zobaczenia.






Chcesz napisać mi własną historię? Napisz: anarecover123@gmail.com

4 komentarze:

  1. ja byłam puciołkiem i lubiłam jeść oj lubiłam. Zaczęłam się odchudzać w 5 klasie podstawówki czyli bardzo bardzo wcześnie. Do dziś mam tak że nie lubię się ważyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeraża mnie to, że już w tak młodym wieku jesteśmy w stanie zrobić sobie taką krzywdę.
      U mnie największy problem właśnie to ciągła chęć kontrolowania wagi, ale powoli to zmieniam. Nie chcę codziennie patrzyć na te cyferki, bo już mnie to wykańcza.
      Pozdrawiam mocno! Trzymaj się i walcz, bo życie jest zbyt krótkie na choroby.

      Usuń
  2. Anoreksja to suka :<
    Trzymaj się kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, żebyś wiedziała..
      Ty również, dziękuje <3

      Usuń