sobota, 23 maja 2020

Rozdział 15.

Mija dzień za dniem, a ja zauważam coraz więcej zmian w sobie i w swoim myśleniu. 
W końcu zaczęłam dogadywać się z rodzicami. Już od dawna nie widziałam ich szczerego uśmiechu podczas rozmowy ze mną, a teraz powoli to wraca do normy. Tata mnie przytula, a czasem nawet dogryza. Nie ukrywam, że strasznie mi tego brakowało. 
Cotygodniowe teleporady z Panią psycholog pozwalają mi zrozumieć ile i jakie błędy jeszcze popełniam. Jest ich sporo, wiadomo, ale staram się temu wszystkiemu sprostać na tyle, na ile potrafię. Zrozumiałam, że bardzo chcę z tego wyjść i że muszę robić wszystko, aby mi się udało. 
Mój dzienniczek żywieniowy mnie przeraża. Ostatnio czytałam wpisy z początku marca i okropne jest to, że dla mnie nawet kawa czy herbata to był posiłek, który musiałam tam zapisać. 
Niedawno też przypomniałam sobie apkę, którą używałam do liczenia kalorii, podczas mojego pierwszego "recovery", gdzie tak na prawdę opierało się to na tym, że planowałam sobie tak posiłki, by w ciągu dnia nie zjeść więcej niż 500/600 kalorii. Wtedy też udawałam, że to jest w porządku i kłóciłam się, że przecież jem na prawdę dużo. Nie zdajecie sobie sprawy ile czasu poświęcałam na wklepywanie tam tego tak, aby wszystko się perfekcyjnie zgadzało. Nie mogłam zjeść więcej, nawet o jeden liść sałaty. Wstawię tu trochę screenów, żebyście zobaczyli, do czego może doprowadzić anoreksja i oszukiwanie samej siebie. 
Nie wiem czy uda mi się pokonać mojego demona do końca, ale wiem, że nie chce już powtarzać tych samych błędów, które popełniałam przez ostatnie dwa lata. 
Do zobaczenia.

Chcesz napisać mi własną historię? Napisz: anarecover123@gmail.com






niedziela, 3 maja 2020

Rozdział 14.

Czuję się jak w klatce. Na prawdę powoli mam dość i zaczynam świrować w domu. Daleko od znajomych, uczelni i wszystkiego co sprawiało, że moje dni nie były monotonne i nudne. Teraz siedzę jedynie w pokoju i czuję, że za chwilę wybuchnę. Wiem, że większość ludzi teraz jest w podobnej sytuacji, ale to nie pomaga wrócić do zdrowia.
Staram się jak mogę, chociaż widzę, że jeszcze to nie jest to. Muszę być w pełni zdecydowana i świadoma tego, że zgrubne a jednak czasem jest mi trudno żeby wcisnąć w siebie kolejny gryz.
Wiem, że muszę działać ale nie wiem czy mam dość siły w sobie, bo chociaż moje nawyki żywieniowe z dnia na dzień się zmieniają na lepsze, nadal nie czuje, że każdego dnia jestem w pełni zmotywowana.
Staram się co kilka dni odczytywać z dzienniczka co jadłam i czasem się zastanawiam jak to jest możliwe, że robiąc sobie posiłek, myślałam, że jest tego na prawdę dużo i że ma to wystarczającą ilość kalorii. Serio, moje myślenie jest tak zepsute, że czasem pół marchewki to dla mnie góra nie do przebycia.
Każdego dnia walczę o swoją normalność, ale chyba czas podjąć na prawdę odważne i duże kroki.
Tylko jakie?

Do zobaczenia.

Chcesz napisać mi własną historię? Napisz: anarecover123@gmail.com