piątek, 28 lutego 2020

Rozdział 4.

Święta, święta i po świętach.
W normalnych przypadkach, większość osób spoglądając na wagę widziało kilka kilogramów więcej, a ja? A ja 2 kilo mniej. Sami się domyślcie, co musiałam robić w święta, żeby jeszcze schudnąć. Koszmar. 
Jeszcze przed nowym rokiem zaczęłam szukać sukienkę na studniówkę. To było chyba jedno z najgorszych doświadczeń z tych dwóch lat. Bo kiedy inne dziewczyny przeżywały, że gdzieś tam widać im tłuszczyk, albo, że cycki im się nie mieszczą, na mnie nawet najmniejszy rozmiar był za duży. Nie mogłam mieć krótkiej sukienki, bo widać było moje kościste nogi. Nie mogłam mieć ramiączek, bo widać było kościste plecy i rączki jak u niemowlaka. Na zakupy jeździła ze mną moja mama. Bardzo przeżywała to co musiała oglądać. Nie raz słyszałam jak rozmawiają w nocy z tatą i płaczą, nie rozumiejąc co ja ze sobą zrobiłam. Po miesiącu jeżdżenia, nareszcie znalazłam coś w czym nie wyglądałam jak kościotrup. Nie była to moja wymarzona sukienka, więc czułam się strasznie źle. Zamiast wziąć się w garść i zrobić coś, żeby przytyć, ja chudłam dalej. Kombinowałam z jedzeniem jak mogłam. Nie wiem czy jadłam 300 kcal na dzień. Totalny wrak człowieka.
Na swój ostatni egzamin i studniówkę pojechałam z 39 stopniową gorączką. Oglądając zdjęcia z imprezy byłam przerażona. Wtedy chyba pierwszy raz dotarło do mnie jak ja wyglądam. Jeszcze w takim wydaniu siebie nie widziałam. Załamałam się i zaczynałam odsuwać się od swojego jedynego przyjaciela, czyli mojego chłopaka. W końcu zerwaliśmy. Kolejny cios. Nie umiałam sobie z tym poradzić, płakałam dniami i nocami, dodatkowo wyżywając się na rodzinie. 
Ukojenie znalazłam w nauce. Zaczęłam przygotowywać się do matury. Wiadomo, jak większość anorektyczek, jestem bardzo ambitną perfekcjonistką, więc codziennie korki, uczenie się nawet w niedziele. Jednak jak tu się skupić na czymkolwiek skoro nie dostarczałam sobie żadnych witamin? Jeden temat, który jeszcze rok wcześniej ogarnęłabym w dzień/dwa teraz zajmował mi co najmniej tydzień. Nie zdawałam sobie sprawy, że mimo tego, że siedzę nad tym cały czas i tak nic nie umiem, bo prostu mój mózg to jedna wielka papka.
 I tak właśnie sobie żyłam, siedząc w szkole po 10 godzin bo nie chciałam wracać do domu, żeby rodzice znowu nie chcieli mi wciskać jedzenia, w ciągłym amoku nauki i kłamstwach że wszystko ze mną okej.






Do zobaczenia.






Chcesz napisać mi własną historię? Napisz: anarecover123@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz