niedziela, 15 marca 2020

Rozdział 10.

Kto by pomyślał, że świat będzie tak wyglądać?
Koronawirus szaleje, ludzie umierają, a w tym wszystkim ja i moja walka.
Trzeba siedzieć w domu i się nie ruszać. Strasznie ciężko jest mi nie robić żadnych ćwiczeń. Muszę się mega pilnować i nie ukrywam, że to dopiero trzeci dzień, a ja już mam dość.
W środę byłam u psychodietetyczki i umówiłyśmy się, że będę prowadzić dziennik mojego żywienia. Chyba właśnie tego potrzebowałam, bo teraz mimo tego, że nadal nie jem porywających ilości, to przynajmniej widzę w jakim kłamstwie żyję. Mogę czytać wpisy z dnia poprzedniego i sama nie wiem co o tym myśleć. Kazała mi wprowadzić do diety nutridrinki i banany. Udało mi się to, chociaż wątpię, że będę kupowała cały czas to pierwsze, bo są w cholerę drogie. Na pewno z czego jestem dumna to to, że jem więcej owoców. Nie boję się też orzechów czy słonecznika. Wiadomo, jedna łyżka to nie dużo ale patrząc na to, że miesiąc temu jadłam suchy chleb z plasterkiem pomidora- jest jakiś postęp.
Wraz z wiosną, mimo tego co obecnie panuje, mam trochę lepszy nastrój i chęci do działania. Pani powiedziała mi, że teraz najważniejsza jest waga. Muszę w tym momencie robić rzeczy, które mi nie pasują i odczuwam przez nie dyskomfort, ale to przyniesie dobre skutki. Nie będę ukrywać, że jest mi ciężko ale wiem, że jeżeli będę walczyć to osiągnę swój cel. Na najbliższy czas jest to +2kg do końca marca.
Trzymajcie kciuki. Mam na to 15 dni i jestem trochę przerażona.



Do zobaczenia.


Chcesz napisać mi własną historię? Napisz: anarecover123@gmail.com

1 komentarz:

  1. wow w końcu znalazłam aktualnego bloga
    na 10000% zostanę na dłużej <3
    trzymaj się

    OdpowiedzUsuń