środa, 22 kwietnia 2020

Rozdział 13.

Nie wiem.
Chciałabym wierzyć w to, że jest coraz lepiej, ale co chwilę łapie się na tych obsesyjnych myślach: "Już tyle zjadłam może na dziś wystarczy", "Tej sałatki wezmę mniej bo ze śmietaną, a ja przecież nie lubię". Jest ich mniej niż jeszcze nie tak dawno temu i nie ukrywam, że nauczyłam się je już wyciszać, ale mimo wszystko, czemu one po prostu nie mogą zniknąć?
Uczę się kochać jedzenie na nowo. Już nie jest tak, że planuje co MUSZĘ zjeść, tylko co CHCE. To ogromna zmiana, bo jeszcze niedawno żaden posiłek nie sprawiał mi przyjemności. Chciałabym kiedyś po prostu się obudzić i mieć te 53 kg bez żadnego starania ani walki. Nadal jest we mnie wiele blokad, z którymi muszę się zmagać codziennie ale powoli zaczynam słuchać siebie i swoich potrzeb.
Zaczęłam też czytać i słuchać bardzo dużo historii innych anorektyczek. Szczerze? Mega mi to otworzyło oczy. Do tej pory myślałam, że tylko mi odwaliło i że to tylko w mojej głowie mogły się zrodzić niektóre pomysły, a tu jednak nie. Większość miała to samo. I tak jak większość, ja też nie dostrzegałam, że to co robię jest mega złe.
Dziś też czasem tego nie widzę, ale przez to że wiem, że gdzieś tam na świecie są osoby, które przechodzą to samo co ja, które muszą walczyć o następny, cholerny dzień, to daje mi to siłę.
Nie chcę się poddawać. Chce żyć i być szczęśliwa.



Do zobaczenia.


Chcesz napisać mi własną historię? Napisz: anarecover123@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz